Ekologiczne paliwa dla każdego? To w ogóle możliwe?
Już nie raz pisałem na tej stronie o różnych, szeroko pojętych,
paliwach przyszłości. Być może pamiętacie, a jeśli nie to już
przypominam, ale tak naprawdę problemem owych paliw przyszłości jest to,
że nie są one przyszłością naszą, ale przyszłością koncernów
motoryzacyjnych, które produkcją pojazdów na owe paliwa się zajmują.
Wmawia nam się bzdury o rychłym końcu świata, globalnym ociepleniu,
kryzysie energetycznym i co tylko. W każdym zdaniu jest ziarnko prawdy,
ale resztę dopełnia zawsze jedno - interes firmy. Żyjemy bowiem w
dziwnych czasach, kiedy to nie klienci kierują swoimi potrzebami tym co
dostarcza rynek, ale rynek daje klientom wybór jaki sam chce i łaskawie
czeka aż klienci sobie coś wybiorą, a jak nie to dziękujemy. Co jednak
by było, gdyby pogodzić interesy wszystkich: koncernu, klientów,
ekologów, księgowych i ekonomów jednym, dosłownie jednym pomysłem? Jest
to bowiem całkiem możliwe.
Zanim
jednak przejdziemy do tego pomysłu powróćmy do pewnego rozwiązania,
które kiedyś w pełni odrzucałem i krytykowałem, obecnie jednak moje
zdanie się nieco zmieniło. Nie, nie dlatego, że gibam się jak
chorągiewka na wietrze z opiniami, ale dlatego, iż ktoś wpadł na ciekawy
pomysł rozwinięcia napędu wodorem i inżynierowie wykonali również
postępy w tym kierunku, o których niedawno mogliśmy jedynie marzyć.
Bowiem właśnie o napęd z użyciem wodoru chodzi. Do tej pory pojęcie to
oznaczało głównie pojazdy z ogniwem paliwowym zasilanym wodorem, które
wytwarzało energię elektryczną do napędu elektrycznych właśnie jednostek
napędowych. Panowie z firmy Alset Global stwierdzili jednak, podobnie
jak ja, że ten pomysł jest zupełnie bez sensu i nie ma zastosowania w
świecie rzeczywistym, także ze względu na jego koszty. Ode mnie różnią
się jednak tym, że posiadają ogromną wiedzę, którą wykorzystali by
stworzyć hybrydowy pojazd wodorowy, działający tak jak współczesne
pojazdy z gazem, które też są hybrydą mogącą jeździć na dwóch rodzajach
paliwa. Zgadza się, dobrze czytacie. Alset Global stworzyli hybrydowy
system napędu pozwalający silnikowi spalinowemu pracować na paliwie, na
wodorze albo (uwaga, uwaga!) na mieszance obu tych substancji.
Wodorowa hybryda Astona Martina na Nurburgringu.
Wszystko to wpakowano do najnowszego Astona Martina
Rapide S i wystartowano nim w tegorocznym wyścigu Nurburgring 24. Auto
zostało dopuszczone do wyścigu w klasie eksperymentalnej. Pokonało w
czasie kwalifikacji całe 40km okrążenie korzystając jedynie z wodoru,
podczas wyścigu założeniem była jazda na mieszance wodoru i benzyny,
przy czym co 9 okrążenie miało być pokonywane wyłącznie na wodorze.
Samochód przeszedł wszystkie testy zderzeniowe odnośnie bezpieczeństwa w
warunkach tak ekstremalnych jak wyścigi. Trzeba tu zaznaczyć, że
posiadał aż cztery zbiorniki na wodór, ze względu na mniejsze ciśnienie w
jakim to paliwo było składowane dla ułatwienia dotankowywania w
warunkach wyścigowych, a nie jedynie jeden jak miałoby to wyglądać w
docelowym pojeździe cywilnym. Co ciekawe cały system waży około 100kg z
czego większość stanowi masa zbiorników i wyliczono, że dodawałby około
10% do ceny pojazdu - co jest niczym w porównaniu z sumami jakie obecnie
ludzie wydają choćby na systemy nawigacji w swoich samochodach, jak to
zgrabnie ujął jeden z twórców tego rozwiązania. W trybie hybrydowym do
mieszanki paliwowej dodawane jest około 10% wodoru, co oczywiście
wydłuża zasięg i zmniejsza spalanie, a także zanieczyszczenia. Docelowy
pojazd cywilny powinien pokonywać około 200 km na samym wodorze, co jest
niezłym wynikiem mając w pamięci, że możemy się przełączyć w każdej
chwili na benzynę lub (w teorii) po prostu uzupełnić wodór. Dalsza rzecz
to przeróbki. Silnik wymaga mocniejszych komponentów ze względu na to
jak spala się wodór, a także dodatkowych turbo, gdyż wodór wybucha tak
gwałtownie, że potrzebuje większego ciśnienia podawanego powietrza by
nie tracić mocy. A właśnie. Na samym wodorze pojazd traci około 20%
swojej nominalnej mocy w stosunku do benzyny, ale twórcy twierdzą, że są
to w stanie zmniejszyć o kolejne 10%.
Patrzę na to i oczom nie
wierzę. Wodór, rozwiązanie przeze mnie skreślone, teraz zdefiniowane na
nowo. Z sensem. Uzasadnione ekonomicznie, praktycznie, a nawet
ekologicznie. Zobaczcie jak bardzo nowe podejście do problemu z
wykorzystaniem tych samych danych wejściowych zmienia sytuację. Nagle
wodór może znów stać się realnym medium zasilającym nasze pojazdy, tylko
że teraz wreszcie ma to naprawdę sens.
A hybryda wodorowa działa to tak.
Przejdźmy jednak do prawdziwego powodu tego wpisu bo
nie tylko Aston Martin zaczyna myśleć o naprawdę realnych sposobach
wykorzystania nowych źródeł energii, ale i Audi wykazuje podobne, a
jednak dużo dalej idące, podejście. Otóż kilka lat temu Panowie z Audi
popatrzyli na rynek i na działania innych koncernów, i pomyśleli
"Kurdesz wszyscy pakują ogromną kasę w Melexy, jakies wodory, śmory i
rakiety kosmiczne i kompletnie nic z tego nie ma. Żadnej nadziei,
żadnego logicznego wyjścia z sytuacji. W dodatku jednocześnie pakują
kasę w rozwój jednostek spalinowych, czyli tracą podwójnie. My tak nie
chcemy! Mamy ogromną gamę bardzo zaawansowanych technicznie silników
spalinowych i nie chcemy stracić pieniędzy w nie zainwestowanych, chcemy
móc używać ich dalej. Coś trzeba z tym zrobić!". Tak właśnie wytypowali
dwa projekty, w które postanowili, że się zaangażują by móc stworzyć
paliwo przyszłości, które pozwoli wykorzystać silniki samochodów dziś
jeżdżących po ulicach. Jednym z projektów był pomysł autorstwa firmy
Joule Unlimited., która to firma wspólnie z Audi utworzyła następnie
spółkę Joule Fuels. Zapraszam na ich stronę
ciekawych by dowiedzieć się więcej, ja postaram się jednak pokrótce
wprowadzić do problemu i wyjaśnić samo jego rozwiązanie. Otóż wszystkie
znane człowiekowi źródła energii jak gaz, węgiel, czy ropa są tak
naprawdę energią słoneczną skumulowaną w różnych stanach skupienia z
pomocą ogromnych ciśnień i powolnych procesów biologicznych. Ludzkość od
dawna kombinuje jakby tu te procesy przyspieszyć by korzystając ze
światła słonecznego móc produkować paliwo. Joule Fuels zdaje się mieć
rozwiązanie. Do swojego projektu postawili sobie założenia, które brzmią
mniej więcej tak: nie może on konkurować z terenami rolniczymi i
rozwojowymi człowieka, nie może konkurować z zapotrzebowaniem człowieka
na wodę, nie może zanieczyszczać atmosfery, musi być gotowy do
wprowadzenia do obecnej sieci dystrybucji i obecnych środków transportu,
musi być również (co oczywiste) ekonomicznie uzasadniony, konkurencyjny
cenowo z obecnymi produktami na rynku i zdolny do produkcji na masową
skalę. Cóż, wygląda na to, że wszystkie te założenia udało się
zrealizować. Jak? Otóż udało im się, z pomocą bioinżynierii, stworzyć
organizmy, które produkują biomasę, będącą odpowiednikiem naszych paliw,
wykorzystując jedynie energię słoneczną oraz dwutlenek węgla powstały w
procesach przemysłu jako odpad atmosferyczny. Teraz czas na nieco
biologii. Normalne organizmy wykorzystują energię do rozwoju, rośnięcia i
podziałów komórek ergo rozmnażania. Bakterie stworzone przez Joule
zostały tak zmodyfikowane by przez pierwszy tydzień rosły i się
dzieliły, tak aby kolonia rozwinęła się do odpowiednich rozmiarów.
Następnie ten proces jest biologicznie blokowany i cała skumulowana
energia jest pożytkowana na proces biomasy, która jest (o ile dobrze
rozumiem) tak naprawdę odpadkiem w procesach przez bakterie
inicjowanych. Po ośmiu tygodniach kolonia jest zbierana jako "zużyta" i
spalana dla podgrzania kolejnej bowiem temperatura dla tych organizmów
nie może spać poniżej 50 stopni Celsjusza, co jest bardzo małą
wartością, biorąc pod uwagę, że wodę gotujemy w dwukrotnie większej
temperaturze. Joule wyliczyli, że dla zaspokojenia całego
zapotrzebowania USA na paliwa wystarczy użycie 5% powierzchni pustyni
Stanów Zjednoczonych, a więc terenów i tak nieużytkowych. Mało tego z
ekonomicznych wyliczeń wynika, że Joule jest w stanie produkować paliwa w
cenie 50$ za baryłkę, podczas gdy obecni producenci deklarują, że
sprzedaż baryłki poniżej 70$ jest dla nich nieopłacalna. To jednak nie
wszystko. Ze względu na to czym te paliwa są można je wprowadzić
bezpośrednio do obecnej sieci dystrybucyjnej, a także do każdego
samochodu wyposażonego w silnik spalinowy. Bez żadnych przeróbek. Joule
jest w stanie produkować, jak nazwało te paliwa Audi, e-diesel, e-etanol
już teraz, a wdrażane są: e-benzyna i e-jetfuel, tj. paliwo dla
silników odrzutowych. Mało tego obecnie produkowane paliwa wykazują
świetne własności, choćby wysoką liczbę oktanową.
"Fabryka" Joule Fuels w Nowym Meksyku.
Sen szalonego naukowca? Nie. To rzeczywistość!
Kruczek? Oczywiście, że jest. Obecny przemysł energetyczny. Jest
oczywiste, że będzie się opierał i robił wszystko aby nie dopuścić do
wprowadzenia takiego produktu na rynek bo oznaczałoby to dla niego po
prostu kompletną katastrofę ekonomiczną. Przedsiębiorstwa takie jak
Shell, czy BP straciłyby rację bytu a miliardy zainwestowane w platformy
w zatoce perskiej i sieci dystrybucji nagle przestałyby mieć sens.
Audi? Audi jest tego świadome. Ba! Audi nawet nie chce stać się żadnym
potentatem na rynku paliw bo wie, że odpowiednie firmy skutecznie by to
blokowały. Audi chce po prostu wspomóc rozwój technologii, która może
sprawić, że to ich silniki i zainwestowane przez nich pieniądze nie
stracą na wartości, a użytkownicy dalej będą mogli się cieszyć swoimi
ogromnymi, burczącymi silnikami spalinowymi, które już nie będą
nieekologiczne, złe i szkodzące.
Brzmi jakby było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Prawda?